Najczęstsze (błędne) tłumaczenia członków zarządu w kontekście obowiązku zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości

zaspokojenie wierzycieli

Pracując nad opiniami dla sądów, ale też rozmawiając z klientami zauważam czasem -zupełnie niesłuszne- tłumaczenia, dlaczego ktoś nie złożył, bądź nie zamierza złożyć wniosku o ogłoszenie upadłości zarządzanej przez siebie spółki. O obowiązku tym stanowi art. 21 prawa upadłościowego i co warto podkreślić, nie zawiera on wyjątków.

Warto zatem przyjrzeć się wybranym koncepcjom i je sprostować.

„Spółka osiągała zyski/miała wysokie przychody.”

Często miesza się dwie zupełnie odrębne kategorie: wypłacalności i rentowność. Ale ważne jest zrozumienie, że spółka może być w danym momencie rentowna i generować duże przychody, ale jednocześnie być niewypłacalna. Niewypłacalność może bowiem wynikać z głębokiej nierentowności w poprzednich okresach. Osobną kwestią jest to, że pomiary rentowności nijak mają się czasem do faktycznej sytuacji ekonomicznej danego podmiotu. 

„Wierzyciele i tak nic nie uzyskają z upadłości.”

Należy zrozumieć, że obowiązek zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości jest w tym kontekście bezwzględny, tj. nieważne jaki może być efekt postępowania upadłościowego – wniosek należy złożyć. 

„Po co zgłaszać wniosek o ogłoszenie upadłości, skoro i tak nie ma majątku na koszty postępowania upadłościowego?”

Oczywiście tak twierdzący menedżer może mieć rację co do stanu faktycznego, tj. może rzeczywiście majątek spółki nie wystarczy na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego, jednak podkreślić trzeba, że w żaden sposób nie zwalnia go od zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości. Ocena, czy majątek dłużnika jest wystarczający na pokrycie kosztów postępowania upadłościowego (o której w art. 13 ust. 1 prawa upadłościowego) należy bez wątpienia do sądu. Należy zatem również w takim stanie złożyć wniosek i to sąd ma dokonać tej oceny i wniosek ten oddalić (wówczas uznać bowiem należy, że obowiązek został wypełniony).

„Nie stać mnie na prawnika i opłaty od wniosku.”

Może się zdarzyć, że kasa spółki, którą zarządzasz już naprawdę świeci pustkami, a zgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości tanie nie jest (wynagrodzenie kancelarii, opłata od wniosku oraz zaliczka na koszty postępowania upadłościowego to optymistycznym wariancie co najmniej kilkanaście tysięcy zł). Niestety w żaden sposób nie zwalnia to z obowiązku zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości ani nie stanowi przesłanki do zwolnienia odpowiedzialności członka zarządu za długi. Wniosek o ogłoszenie upadłości złożyć trzeba.

„Właściciele obiecali dokapitalizowanie spółki/spłatę zobowiązań spółki.”

W tym wypadku -ujmując rzecz najprościej jak się da- obietnice sprawy nie załatwiają. Należy twardo stąpać po ziemi. By zrezygnować ze zgłoszenia wniosku o ogłoszenie upadłości trzeba przywrócić stan wypłacalności, tj. mieć osiągnięty dodatni kapitał własny (oszacowany rynkowo!) i mieć zdolność do regulowania zobowiązań pieniężnych.

„Sytuacja spółki się poprawia.”

Pytanie jednak, czy widoczny jest w ogóle horyzont powrotu do stanu wypłacalności. Ledwie zauważalne czasem symptomy poprawy sytuacji finansowej to za mało, by zwlekać ze zgłoszeniem wniosku o ogłoszenie upadłości. Zrozumiałe jest odkładanie w czasie decyzji o upadłości z uwagi na emocjonalne przywiązanie do spółki, ale tym powinna  raczej rządzić chłodna kalkulacja i ocena ryzyk związanych ze spóźnionym zgłoszeniem wniosku, a nie sentymenty.

„Przecież wniosłem o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego.”

Ważna rzecz: złożenie wniosku o otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego nie przynosi tego samego skutku, co zgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości. Dopiero otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego przynosi pożądany efekt, a na to przecież przychodzi czasem poczekać parę miesięcy, aż sąd ten wniosek rozpozna (a w tym czasie minąć może już dawno termin na zgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości). 

Masz pytania dotyczące tematyki poruszanej w artykule? Skontaktuj się z nami.

formularz kontaktowy